Prezydent zainicjował dyskusję o przyszłości miasta, przekonywał, że, aby mogło rozwijać się tak dynamicznie jak do tej pory potrzebna jest śmiała i odważna wizja.
Realizujemy trudne projekty
– Gdybyśmy zapytali się Romana Fedaka, dyrektora naszego urzędu statystycznego, czy Zielona Góra może mieć 200 tysięcy mieszkańców, z pewnością odpowiedziałby, że to niemożliwe, bo wszystkie prognozy demograficzne mówią, że Polskę czeka depopulacja – mówił Janusz Kubicki. – Najbardziej optymalny wariant zakłada armagedon dla województwa lubuskiego. Z obecnych blisko miliona mieszkańców, w 2060 r. zejdziemy poniżej 800 tysięcy. To tak jakby zniknęła cała Zielona Góra i pół Gorzowa. Nasze miasto ma się obronić, zostanie w nim około 92 proc. mieszkańców. Trzeba jednak mieć marzenia i postawić sobie ambitniejszy cel, wielkie 200-tysięczne miasto. Niemożliwe może stać się możliwe. Trzeba przebić szklany sufit i wysoko postawić poprzeczkę.
I aby zilustrować tę tezę J. Kubicki wrócił do 2006 r., kiedy po raz pierwszy kandydował na urząd prezydenta miasta. Sondaże nie dawały mu większych szans. Wielu nie wierzyło też w budowę basenu CRS, drogi przez Park Piastowski, obwodnicy południowej, łącznika os. Pomorskiego z S3 czy stworzenie Parku Naukowo-Technologicznego w Nowym Kisielinie. Krytycznie oceniano pomysł połączenia miasta z gminą. – A to wszystko nam się udało, bo mamy wspaniałych mieszkańców, ale i dlatego, że konsekwentnie potrafimy realizować trudne projekty – przekonywał prezydent i przypomniał ówczesną Zieloną Górę, miasto bez perspektyw, w którym upadło większość dużych zakładów przemysłowych. – Gorzów był dla nas niedoścignionym wzorem, z zazdrością patrzyliśmy na Nową Sól – wspominał J. Kubicki i dziękował za pomoc politykom z różnych opcji m.in. Bożennie Bukiewicz i Jerzemu Maternie.
Prezydent zwrócił uwagę, że inwestycje nie mają barwy partyjnej, a dobry samorządowiec musi myśleć przede wszystkim o rozwoju miasta. – W Polsce mówi się wiele o zrównoważonym rozwoju, ale prawda jest taka, że nigdy go nie będzie. Każdy ośrodek walczy o swoje interesy. My staramy się rozpychać na mapie, ale rywalizujemy z wielkimi, Wrocławiem, drugim miastem w Polsce, Poznaniem i Szczecinem, a niedaleko mamy Berlin i Drezno – wyliczał J. Kubicki. – Mamy swoje atuty, dobry układ komunikacyjny z drogą S3, Lubuskie Trójmiasto, ale niestety jesteśmy słabym województwem z niskim PKB na mieszkańca (dochodem) i niskimi nakładami na badania i rozwój.
Prezydent przekonywał, że nie można jednak załamywać się problemami, lepiej uczyć się od najlepszych. Dla przykładu Zielona Góra powiększyła granice, bo po wojnie wielkie miasta Warszawa, Kraków, Szczecina i Rzeszowa wielokrotnie wchłaniały sąsiednie wioski. – Miasto 200-tysięczne ma wszystkie zalety dużych ośrodków np. teatr, muzeum i filharmonię, ale jest pozbawione ich wad. W starych granicach czekałaby nas stagnacja – dowodził gospodarz Zielonej Góry.
Zielona Góra biegunem wzrostu
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 31 grudnia 2022 r., w Zielonej Górze mieszkało 139 278 osób, co daje miastu 24 pozycję w kraju pod względem liczby ludności. Województwo lubuskie miało 979 976 mieszkańców, w tym 504 269 kobiet i 475 717 mężczyzn (15 miejsce w kraju). Prognozy GUS nie pozostawiają złudzeń, populacja lubuskiego systematycznie będzie się zmniejszać – w 2050 w Lubuskiem ma mieszkać 878 645 osób. Zielona Góra na tym tle wygląda dobrze. Naukowcy z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów z Warszawy przygotowali raport pt. „Wyzwania, trendy i procesy rozwoju gospodarczego. Identyfikacja biegunów wzrostu i ośrodków równoważenia rozwoju w Polsce”. Autorzy raportu szczegółowo omówili tzw. bieguny wzrostu, które zdefiniowali jako miasta, które cechują się dużym wewnętrznym potencjałem gospodarczym i koncentracją innowacyjnych działalności gospodarczych.
Te dwa elementy wpływają na to, że miasto jest atrakcyjne dla inwestorów i ma atrakcyjny rynek pracy. A w takim ośrodku mieszkańcy chcą nie tylko wykonywać obowiązki zawodowe, ale i mieszkać. Obecnie w Polsce istnieje jeden zdecydowany lider, krajowy biegun wzrostu. To Warszawski Obszar Metropolitarny. W gronie siedmiu silnych regionalnych biegunów wzrostu znalazły się Lublin, obszar metropolitalny Szczecina, Bydgoszcz, Rzeszów, Bielsko-Biała, Opole i Zielona Góra.
Wykorzystajmy szansę, bo pociąg odjedzie!
Dlaczego to jest idealny moment do rozpoczęcia dyskusji o tym, czy Zielona Góra może być 200-tysięcznym miastem w 2050 roku? Po pierwsze ruszają prace nad aktualizacją Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego i Strategii Województwa Lubuskiego.
Zdaniem prezydenta wśród zagrożeń dla miasta, oprócz ubytku liczby mieszkańców są m.in. - brak centralnych decyzji odnośnie wielkich inwestycji krajowych i zagranicznych (wydobycie surowców), brak central wielkich firm, banków i koncernów i zmienne saldo migracji w mieście i województwie.
Mamy duże zalety
Zielona Góra w 2050 r. ma mieć nie tylko Szybką Kolej Aglomeracyjną Lubuskiego Trójmiasta (SKALT), ale i kolej szybkich prędkości, być miastem ludzi młodych z silnym uniwersytetem, ale nie zapominającym o seniorach. W mieście powinien też powstać nowoczesny szpital.
Jednym z głównych fundamentów rozwoju ma być Lubuskie Trójmiasto. Z kolei Zielonogórsko Nowosolski Obszar Funkcjonalny (ZNOF) to prawdziwy gigant, swoim zasięgiem obejmuje ponad 1300 km kw. Na tym obszarze mieszka ponad 240 tys. lubuszan.